Katar latem i intuicja

1. Chłodne Obidos
Po gorącym dniu w Lizbonie wypijamy wieczorem mocno schłodzone wino zielone (vinho verde) – lokalna specjalność. Ależ ono smakuje po takim intensywnym dniu! Do tego przyjemny chłód w klimatyzowanym pokoju hotelowym. Budzę się wypoczęta i pełna energii, choć pobudka o 6:00.
Zaraz po śniadaniu wyruszamy do średniowiecznego Obidos – uroczego miasteczka o średniowiecznej architekturze, otoczonego murami i położonego nieco wyżej. Tam zaskakuje nas pogoda: mżawka i zimny wiatr. Zupełnie jakbyśmy wjechali w chmury. Ubieram się we wszystko, co mam w autokarze. Niestety kurtka przeciwdeszczowa jest w walizce, w luku bagażowym i nie dostanę się do niej…
Na początku jeszcze nie nie jest źle, ale z każdą chwilą zimno dokucza mi coraz bardziej. Kapelusz przeciwsłoneczny zastępuje parasol, który też został w walizce. Marznę, ale zwiedzam dzielnie. Widoki zachwycają. Te urocze ciasne i kręte uliczki, niskie bielone kamienice, widok z murów na całą okolicę. Jest pięknie! Gdyby tylko pokazało się słońce…
Naprawdę nie pamiętam, kiedy ostatnio tak przemarzłam. Rozgrzewamy się kawą i ciasteczkami (Pasteis de Nata) w przytulnej, a przede wszystkim suchej i ciepłej kawiarni.
2. Upalna Coimbra
Następnym punktem na trasie wycieczki jest studenckie miasto Coimbra. Z rozkoszą wygrzewam się na słońcu. Spacerujemy stromymi uliczkami i schodami. Siadamy na chwilę w przyjemnej knajpce na tyłach uniwersytetu i biblioteki uniwersyteckiej, które później zwiedzamy.
Wracamy do autokaru, gdzie klimatyzacja sprawia, że znów mi zimno. Korzystając ze sprawdzonego sposobu (SMS do pani pilot – o pierwszym możesz przeczytać tutaj >>> Wody!!! Lepiej się odezwać czy usychać?) proszę o podniesienie temperatury lub zmniejszenie nawiewu. Niewiele to jednak daje… Gwałtowna zmiana temperatur zdecydowanie mi nie służy. Łapię katar i chrypkę. Na urlopie w Portugalii… No pięknie!
Mam ze sobą trochę leków. Kiedy je pakowałam, mój wzrok przykuł preparat na katar, taki udrażniający nos – sprawdzony i skuteczny. Uznałam jednak, że raczej się nie przyda i zostawiłam go w domu. Co ja bym dała, żeby go teraz mieć!
U mnie katar to niestety nieprzespane noce. Bardzo trudno mi usnąć z zatkanym nosem, a kiedy wreszcie się uda, budzę się co chwilę. Całe szczęście w ciągu dnia nie muszę prowadzić samochodu ani pilnować drogi. Wiozą mnie wygodnym autokarem, więc trochę drzemię. W pozycji siedzącej lepiej mi się oddycha.
Dość szybko, bo już po trzech nieprzespanych nocach i trzech „zasmarkanych” dniach mam się znacznie lepiej.
3. Kurtka
Kiedy już jedziemy wypoczywać i pakujemy walizki przedostatni raz, składam kurtkę przeciwdeszczową. Jak już wiesz, w czerwcu w Portugalii może się przydać taka kurtka. I nawet ją zabrałam. Tyle, że kiedy wychodziliśmy na deszczową i wietrzną aurę, kurtka leżała w walizce, w luku bagażowym… Dlatego, zmarzłam i się przeziębiłam.
Przemyślenia i wnioski:
- Zawsze warto być przygotowanym na zmienne warunki, np. pogodowe. „Dobrze ubrany turysta to taki ubrany na cebulę” , jak mawia nasza przewodniczka. Nie tylko pogoda, ale również życie i praca lubią zaskakiwać.
- Między „mieć” a „móc skorzystać” jest ogromna różnica. Niby miałam ze sobą kurtkę, ale nie miałam do niej dostępu. Nawet najcenniejsze rzeczy są bezwartościowe, jeśli nie można z nich skorzystać.
- Powinnam była posłuchać mojej intuicji. Co by mi szkodziło zabrać ten lek? Buteleczka nieduża, a walizka ogromna. Zwykle moja intuicja mnie nie zawodzi, a żałuję raczej, kiedy ignoruję jej głos…
Ciekawa jestem, czy Ty kierujesz się głosem Twojej intuicji.
Zdarzyło Ci się nie posłuchać Twoich przeczuć bądź intuicji, a poźniej tego żałować?
Napisz w komentarzu.
Powiązane wpisy

Bezpłatne testy osobowości i mocnych stron
